LYSAMOWI.PL

Tato, przytul mnie. Kiedy trzydziestolatki chcą do ojca.

Zawsze, kiedy poruszam temat złego traktowania dzieci, ktoś delikatnie zapyta, czy nie brakuje mi taty. Z reguły unikam odpowiedzi, bo przytaknięcie spowoduje falę różnych emocji, które zapoczątkują płacz. Płacz kilkuminutowy lub kilkugodzinny. Oczywiście, że brakuje i zawsze brakowało.

 

Ona, on, oni mają tatę.

Całe dzieciństwo widziałam koleżanki i kolegów, którzy grali ze swoimi ojcami w piłkę, gadali na różne tematy, śmiali się i ja czasami z ich taty sobie korzystałam. Pytałam, prosiłam o radę, a czasami wstyd był taki, że nie pytałam. Wiedziałam, że u mnie w domu nie porozmawiam na większość tematów, bo nie było na to czasu, bo miałam nie zawracać głowy, miałam się uczyć i być mało problematyczna. Cudzy tata był takim niespełnionym marzeniem, które próbowałam aktywować przekraczając, próg własnego domu. Szybko jednak rezygnowałam, po paru dyscyplinujących krzykach czy tekstach.

“Relacja z tatą, który umarł, był emocjonalnie niedostępny, rozwiódł się z mamą, pił czy w ogóle nigdy go nie było, sprawił, że dziewczyna ma mniejsze szanse na stworzenie szczęśliwego związku. To nie koniec, są też bardziej podatne na depresję, mniej stabilne emocjonalnie, wchodzą w toksyczne związki. Nie wiedzą, jak to jest, gdy mężczyzna kocha bezwarunkowo. Kobiety najczęściej poszukują w partnerach cech swych ojców, niezależnie od tego, czy miały z tatą dobre czy złe stosunki – wykazują badania psychologa Davida Perretta z University of St. Andrews w Szkocji.”
źródło: zdrowie.radiozet.pl

 

Dzisiaj, jutro, zawsze będę tęsknić za tatą.

Tatą, którego nigdy nie miałam. Tatą, którego miało większość moich znajomych. Pamiętam, jak moja nastoletnia kumpela, pokłóciła się z facetem. Zapaliła sobie na balkonie, we łzach jarała jednego za drugim i przyszedł jej tata. Moja reakcja była jedna — wyrzuć to, bo ci tata wpierdzieli. Rzuciła tylko, że jej tata jej nie bije. Jej tata wszedł na balkon, zapytał, co tak śmierdzi, a zanim dostał odpowiedź, zobaczył. Usiadł na płytkach, zapytał, co się stało, Poprosił ją, o oddanie resztki fajka, komentując, że rozumie jej złość, ale już jej starczy i rak już głodny nie jest. Pogadał, zluzował atmosferę. Ja zazdrościłam. Wiedziałam, że gdyby ta sytuacja dotyczyłaby mnie, najpierw dostałabym pięścią w twarz, potem jakiegoś kopa, następnie poleciałaby fala wulgaryzmów i w sumie nikogo by nie obchodziło, dlaczego płaczę. Każda taka sytuacja powodowała, że zazdrościłam, tęskniłam, myślałam, że mój dobry tata jest gdzieś w środku i może kiedyś wyjdzie, powie “hej, jestem”.

 

Jako dorosła osoba nadal widzę, jak moi znajomi gadają z ojcami, razem grają, często wybierają meble do mieszkania, jak koleżanki ojcowie prowadzą je do ślubu, ocierają im łzy, kiedy potrzebują. Kiedy jeszcze miałam kontakt z ojcem, zwykle słyszałam, że mam lipną pracę, bo inni mają lepszą, bo siedzenie przy komputerze to żadna praca, że moje dzieci to się nie umieją zachować, bo się bawią za głośno. Kiedy zwracałam mu uwagę, że stresuje moje dziecko, że nie życzę sobie takich komentarzy w moją stronę, usłyszałam “ bo zaraz dostaniesz, nie prowokuj mnie, nie denerwuj mnie”. Kiedy mój syn został przez mojego ojca złapany za nogę, bo nie pasowały mu zaczepki kilkulatka (a miał wtedy może dwa lata), usłyszałam płacz, a potem słowa “boję się dziadka”. Na szczęście był na tyle mały, że dzisiaj tego nie pamięta, ale ja pamiętam. To był taki moment, w którym stwierdziłam, że nadzieja umarła i żadnych zmian nie będzie. Stopniowo ograniczałam kontakt, aż przyszedł czas, w którym powiedziałam, że nie chcę go w swoim domu.

 

I tak. Nadal brakuje mi taty. Bo tata w życiu dziecka niezależnie od wieku to bardzo ważna postać. Mój bijący mnie tata jest dla mnie na tyle ważny, że latami przejmowałam się jego opinią, jego biciem i szukałam w tym swojej winy.

 

Jak sobie radzę z brakiem taty?

Tak, jak większość ludzi w mojej sytuacji. Mam dużo starszego przyjaciela, który w sumie mógłby być moim tatą. Gadam z nim jak z ojcem, chociaż słowo ojciec czy tata, nigdy nie padło. Pytam, konsultuje różne rzeczy, proszę o wsparcie, a raczej on czujnikami wykrywa, że tego wsparcia potrzebuję i wychodzi tym potrzebom naprzeciw. Niezależnie od godziny mogę mu popłakać, czasami mną lekko potrząsa i sprowadza na ziemię, ale robi to z ogromną kulturą i wyczuciem.

 

Razem z innymi ludźmi po podobnych przejściach, śmiejemy się z tego, że kiedy ktoś z nas wchodzi w związek i pojawia się pan teść, to jest taka nadzieja, że będzie tata. Fajny tata, co z tego, że nie nasz własny, ale nasz. Będzie można sobie mówić tato bez słuchania krzyków i tata będzie doradzał, tacie w czymś pomożemy. A najbardziej jaramy się dniem ojca, że w końcu z radością na twarzy będziemy obchodzić Dzień Ojca. Pamiętam, że jak moje dziecko było bardziej kumate, to przed tym dniem wybieraliśmy prezent i ja się strasznie jarałam tym, że on z radością wybiera coś dla taty. Nieważne czy były to kapcie, młynek do kawy czy kawa.

 

Kiedy zaczynałam pisać na blogu o tym, co mnie spotkało. Miałam taką nadzieję, że on to przeczyta, przeczyta komentarze, gdzieś w środku powie: “zawaliłem po całości, ale postaram się to naprawić”. Przyjedzie, powie to jedno, magiczne słowo, przytuli się i będzie fajnie. W czasie terapii dowiedziałam się, że takie czekanie niszczy. Każdy Dzień Ojca staje się większą katorgą, każdy dobry ojciec znajomej czy znajomego, budzi zazdrość, żal i powoduje zjazdy emocjonalne. Przestałam czekać, zajęłam się życiem. I jeśli jesteś w takiej samej sytuacji, nie czekaj. Czekanie marnuje Twój czas, a i tak miałeś/miałaś zepsute dzieciństwo. Teraz korzystaj, daj sobie żyć, a jeśli potrzebujesz, idź do psychoterapeuty. Mój kiedyś widział mnie nawet dwa razy w tygodniu. Dzisiaj czasami dzwoni i pyta czy jest okej, bo tak nie przychodzę. Odpowiadam, że jestem zajęta życiem. I Ty, zacznij żyć, warto! Chociaż brzmi to, jak kiepska reklama ubezpieczenia ;).

ŁYSA

Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

More Posts - Website - Twitter - Facebook - Pinterest

(Visited 690 times, 1 visits today)

O MNIE


Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.

Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

error: Treść zabezpieczona!