LYSAMOWI.PL

WSZYSTKO SKŁADA SIĘ Z TAKICH WŁAŚNIE GÓWIEN…

Cierpliwość się kiedyś kończy. Kończy się kiedyś „poleganie” na kimś. Czasami jest to dziecko nieodebrane z przedszkola (koleżanki mężowi się zapomniało). Czasami wyjebanie czegoś wartościowego, sentymentalnego, a czasami po prostu czegoś, kogoś.

Nie wiem ile impulsów wkurwienia dociera teraz do mojej głowy. Kolejne, przez kolejny dzień. Ostatni tydzień to jakaś farsa. Niektórzy twierdzą, że kobiety irytują się z byle powodu, a z powodu małego błędu potrafią gościa spakować i podziękować za kolejne „szczęśliwe” dni. Jestem w takim humorze, że to idealna chwila na ten post.

Przed chwilą okazało się, że Arbuz nieświadomie (bo nie zajrzał do torby) wywalił mi i Alfowi całą torbę butów letnich. Niby tylko buty… Przed chwilą był jakiś tam zeszyt, jakaś tam książka, wszystko jakieś. Przed chwilą prosiłam się „idź na zakupy, bo nie mogę dźwigać” milion razy, ale przecież poszedł…po milionie.

A co, kiedy codzienność składa się z takich właśnie gówien?

Wstajesz rano, pytasz, potem już ryczysz na pół mieszkania „czy zjesz śniadanie”. Odpowiedzi oczywiście zero, bo pierwszy był kibel z kompem, a jak komp to nie ma już nic. W porze obiadowej widzisz tylko cień zabierający talerz. W międzyczasie masz chwilę na sprzątanie po wszystkich, zbieranie skarpet.

Czułości już dawno umarły, bo przecież „tak jest tylko na początku”. Teraz już obowiązki i akceptacja wszystkiego. Bo ile razy można prosić o 10 minut na kanapie? O godzinie przed filmem marzysz w walentynki, potem masz to w dupie.

Wszystkie święta – twoje, babskie, dziecięce. Przecież to tylko kolejny dzień. Po co nadawać mu głębszy sens? Kto to w ogóle wymyślił? Więc wszystkie te święta spędzasz z kumplami, koleżankami, którzy nie chcą żeby było ci przykro. Lajf is brutal.

A jak się przypadkiem spierdolisz ze schodów nie licz na ulgową taryfę w sprzątaniu czy czymkolwiek – trzeba było uważać.

W międzyczasie rodzinka znów zadzwoni z opieprzem, doda żeś najgorsza, sraka i owaka…bo przecież nie pracujesz (praca w domu to nie praca), przeprowadzka w inne miejsce upośledzi dziecko i cholera wie co jeszcze.

Jak już te pojedyncze gówna złożysz w całość, dodasz do siebie, wstawisz jedno za drugim, aż chce się skakać z radości i rzygać tęczą.

Życzę Wam…milszego dnia, milszego tygodnia.

 

ŁYSA

Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

More Posts - Website - Twitter - Facebook - Pinterest

(Visited 168 times, 1 visits today)

O MNIE


Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.

Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

error: Treść zabezpieczona!