Strój galowy… Pamiętacie? Prasowanie dzień wcześniej plisowanych spódnic, kołnierzyków w koszulkach, szykowanie rajstop, pastowanie butów. Sukienki, spódniczki, podkolanówki, koszule, marynarki, muchy, krawaty… Nieco różnic, troszkę zwariowania kolorystycznego, ale wszystkich łączyło jedno – biel, czerń i granat.
Wchodząc do szkoły wiadomo było, że coś się dzieje. Dzisiaj? Żart… Jeansy połączone z białą polówką. Świetnie. Idziecie na golfa? Na pokościelny spacer po parku? Dziewczynki przychodzą w tiulowych kieckach, brokatach, wielkich aplikacjach. A może to bal karnawałowy? Rodzice…troszkę kultury, powagi. Uczycie swoje dzieci.
„Współczesny świat nie dostarcza jednolitych wzorców, więc ludzie nie wiedzą, co wypada. Szczególnie zasady stosownego ubioru bardzo się rozmyły. Jeśli więc wymagamy od uczniów, żeby czasem ubrali się na galowo, najpierw trzeba im wytłumaczyć, o co chodzi, bo nic nie jest oczywiste i zrozumiałe samo przez się. Inaczej dojdzie do nieporozumień.”
Uroczystości szkolne, firmowe i inne wymagają odpowiedniego przygotowania. Do teatru też wyślecie dziecko w dresach?
Popatrzmy też na nauczycielki… O zgrozo. Od dorosłego człowieka wymaga się więcej niż od dziecka. Czasami przychodzą jak na kawę z koleżanką, założą bardziej czystą bluzkę i codzienne spodnie. Między galowymi uczniami wyglądają jak niepasujące, kolorowe plamy. Wy też drodzy nauczyciele powinniście w tym dniu wyglądać wyjątkowo, odświętnie, wizytowo.
A co z przedszkolem? Galowo, w dresach, może w przebraniu?