LYSAMOWI.PL

Codziennie zabijasz dziecko…brakiem tolerancji.

Zabiło się dziecko. Znowu. Co chwila media trzeszczą o nastolatkach, które postanowiły ze sobą skończyć. Nie będę wgłębiać się w sprawę Dominika, bo od tego jest prokuratura, sąd i masa różnych biegłych. Zapytam tylko – czy Ty akceptujesz swoje dziecko? Pomagasz? Wspierasz?


TOLERANCJA  WSPARCIE  ZROZUMIENIE  
ROZMOWA  CZAS  SŁOWA GESTY

Czy dziecko to zna? Nie każde.
Jak można nie tolerować własnego dziecka?
Dlaczego nie mamy czasu?

Nie tolerujemy dziecka, bo nie jest takie jak chcemy. Nie tolerujemy dziecka, bo inni zwracają nam uwagę, że coś nie jest takie, jakie powinno. Jakie powinno być dziecko? Jaki powinien być człowiek? Znasz przepis idealny?

Dziecko zrobi sobie kolczyk, ubierze się w łachmany, zafarbuje włosy na zielono i już nie akceptujesz, bo wygląda inaczej, a na spacerze ludzie dziwnie się za wami oglądają. Oczekujesz powrotu, zmiany na „normalne”. Nie wspierasz, nie tolerujesz, często nie rozmawiasz tylko żądasz.

Pamiętacie program „Surowi rodzice”? Co chwila jakiś nastolatek miał wyjmować kolczyk, zmywać makijaż, stawać się kimś innym, bo surowa mama miała inny wizerunek nastolatka w głowie. 

Przypisujesz do rzeczy normalnych, rzeczy straszne. Kolczyk staje się dziełem szatana, orędziem „homosia” (pomijam już gadki o chorobach orientacji…), czerwone usta to bycie małą dziwką, a inna bluzka czy obcisłe spodnie to już Twój rodzicielski dramat. Każesz się przebierać, słuchać, dopasować do reszty. Inni nie mogą gadać.

Komentujesz przy dziecku inne dzieci. Nazywasz bez ogródek kurwą, dziewczynę która idzie w poszarpanych jeansach lub mini w kratkę. Uczysz dziecko. 
Zabraniasz dzieciakowi znajomych z „brudnych kamienic”, bo przecież tam sami patole. Uczysz dziecko.

Wybierasz super mamusie z markowymi dziećmi. Uczysz dziecko.
Komentujesz w domu, na ulicy, wszędzie. Wszędzie uczysz dziecko, że nie akceptujesz czegokolwiek, co nie wejdzie do twojej formy. A potem płaczesz. Mówisz „pomagałam, rozmawiałam, wspierałam”. Owszem. Pomagałaś sobie, rozmawiałaś o sobie, wspierałaś siebie. Dziecko w takiej sytuacji nawet się nie odezwie, bo…boi się odrzucenia osób najbliższych.


Komentując całą sprawę, niezależnie od tego co powie sąd:
Żadne dziecko, żaden człowiek nie skończy ze sobą, jeśli ma odpowiednie wsparcie. Nikt mu na to nie pozwoli. Czemu nikt nie zabrał tego chłopca ze szkoły? Nie zmienił otoczenia? Nie przeprowadził odpowiednich działań w szkole? Czemu tacy nauczyciele uczą i nikt nie reaguje? Sama w szkole miałam panią, która wyzywała uczennice i zdarzyło jej się przelecieć z uczniem – uczy do tej pory, do tej pory poniża uczennice. Skargi? Jakie skargi??? Przecież nic się jeszcze nie stało, a seks to przyjemność. Prawda? Zastanawiam się, gdzie leży granica…
(Visited 60 times, 1 visits today)

O MNIE


Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.

Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

error: Treść zabezpieczona!