Indianie wierzący w nadprzyrodzoną moc łapaczy snów powiadają, że sny, zarówno te dobre, jak i złe, zsyłane są z ciemnego, nocnego nieba. Złe sny, jako te wielkie i niezdarne, wpadają w sieć i grzęzną w niej, by pod wpływem promieni porannego Słońca wyparować wraz z rosą. Dobre sny, jako małe i sprytne przeciskają się i po piórze spływają delikatnie na śpiącego, uprzyjemniając mu odpoczynek.
Łapacz snów hand made to tutek, który nie tylko pozwoli dobrze spać (jeśli w takie rzeczy wierzysz, bo dla mnie to świetna ozdoba), ale i perfekcyjnie uzupełni dekorację w każdym pokoju. Zrobienie łapacza snów jest banalnie proste. Potrzebujesz tylko kilku niezbędnych rzeczy, trochę wolnego czasu i uśmiechu.
Jeśli to Twój pierwszy raz z hand made, już Ci mówię gdzie kupisz te wszystkie rzeczy. Obręcz dziewiarską do obrabiania TUTAJ (klik), koraliki TUTAJ, wstążki satynowe TUTAJ, piórka TUTAJ, włóczkę TUTAJ (odpowiednia dla rozmiaru szydełka, u mnie to 2.0 i szydełko TUTAJ – jeśli nie szydełkujesz, a chcesz spróbować wystarczy zwykłe, metalowe. Jeśli jednak chcesz poświęcić temu czas i męczyć włóczkę za dnia i w nocy, wybierz ergonomiczne – polecam szydełka Clover :).
*A co, jeśli nie chcesz, nie umiesz szydełkować? W każdym lumpeksie znajdziesz jakąś dzierganą serwetkę. A może jakaś mała zalega u mamy czy babci? Gotowce nie są złe :).
Dla szydełkujących mam kilka fajnych wzorów z sieci:
Serwetkę starannie przyszywamy do obręczy tą samą włóczką – nie ma w tym nic skomplikowanego, sami zobaczcie:
Następnie obrabiamy całe kółko tak, by nitka zakryła całe kółko. Igła do maskotek będzie najlepsza – dostaniecie ją w każdej pasmanterii za jakieś 3 PLN. Teraz będziemy ozdabiać nasz łapacz snów.
Potrzebujemy:
- wstążki satynowej
- większych koralików
- piórek (nie radzę zbierać z ulicy ;))
- włóczki
- nożyczek
Teraz możemy się zabrać do przyczepiania wstążek. Odcinamy odpowiednią długość i przeciągamy szydełkiem przez rząd przy samym kole. Jak to powiedział znajomy “na mini prusik” (taki węzeł :D).
Wstążki zabezpieczamy “płomieniem”, żeby się nie strzępiły. Nie zjarajcie wszystkiego, wystarczy pomachać końcówką nad ogniem :D.
Teraz sznurki! Przywiązujemy nitkę pomiędzy wstążkami do kółka na normalny supełek (mamy dwie nitki po związaniu, nic nie obcinamy). Nawlekamy koraliki 2-3, supełek (musi być spory, by koralik nie spadł). Kolejne koraliki, supełek. Na koniec nawlekłam większy koralik, zrobiłam supełek i…pomiędzy koralik, a włóczkę wcisnęłam piórka :). Zbędne elementy pióra obciąć.
Czynność powtarzamy jeszcze trzy razy i…gotowe.
Jak widzimy wszystko wygląda dobrze, nic się nie rozpada, a piórek przyklejać nie trzeba.
Na koniec przywiązujemy nitkę u samej góry łapacza, robimy supełek, na dwie nitki nawlekamy koralik i…wieszamy.
A jeśli chcecie poczytać o łapaczach, polecam:
INDIAŃSKI ŁAPACZ SNÓW I LEGENDY O JEGO POWSTANIU
ŁAPACZ SNÓW – SYMBOLIKA MODNEGO MOTYWU
Warto wiedzieć, bo czemu nie :).
*TÓKŠA AKHÉ!
[KLIK W OBRAZEK :*]
*dla dociekliwych: do zobaczenia w języku lakhota :)