LYSAMOWI.PL

“WYDZIELAŁ MI PAPIER, KAZAŁ MYĆ RĘKĄ SEDES”.

Słodkie dzieciństwo, mlecze na polanie i rolki… Codziennie czytam w jaki sposób rodzice traktują swoje dzieci i zastanawiam się…dokąd zmierzasz matko. Czy ty masz serce? Rozum? Godność? Momentami posuwam się myślami zbyt daleko i zastanawiam się, czy nie lepsza byłaby aborcja lub dom dziecka. 

"WYDZIELAŁ MI PAPIER, KAZAŁ MYĆ RĘKĄ SEDES".

“A co cię to gówno obchodzi, to moje dziecko”.

Argument przebijający wszystko. Moje to spadaj, ale pomóż kiedy będę potrzebująca. Wtedy wtrącaj się codziennie…

Ostatnio na pewnej grupie mam, matka wkurwiona na swą latorośl stwierdziła, że skoro dziecko zużywa więcej srajtaśmy niż zakładała, to papier zabierze i będzie czekać aż syn pozna tajniki surwiwalu we własnym domu. Nie wiem czego się spodziewa… Dziecko na drucikach z igieł udzierga sobie papier z własnych włosów czy zacznie wycierać pupę w ręcznik, a potem jeszcze go wypierze?

I w takich chwilach przymykam oczy… Pamiętam jak dziś awanturę o papier toaletowy. Mój ojciec od zawsze lubił dobre, jakościowe produkty. Pachniał drogim perfumem,a  w kiblu zawsze wisiał kilkuwarstwowy, śnieżnobiały papier do dupy. W którymś momencie stwierdził, że zużywamy go za dużo. Awantura, wrzaski o papier…

Wyobraź sobie młode dziewczę, które argumentuje mus papieru w toalecie – kupa, miesiączka, czasami rzyganie, rozwolnienie. Naprawdę…upokarzające.

Papier z kibla zniknął jak królik wskakujący do zaczarowanej dziury pod drzewem. Pozostało informować rodziciela o chęci zrobienia kupy. Wtedy wydzielał ilość, która wydawała się jemu wystarczająca. Jak zabrakło, zostało wołanie kogokolwiek o cokolwiek. Zatem chodziłam z chusteczkami kupionymi za własne kieszonkowe (bo paczki chusteczek też chować potrafił).

Najbardziej lubiłam wtedy imprezy rodzinne lub przyjazdy gości. Velvet znowu pojawiał się na uchwycie i można było zrobić zapas do kieszeni, albo chociaż nie obetrzeć sobie dupska szarym, bo w okresie litości dla nas dzieci zawisł szary, a dla gości zmieniał kolor na biały. Papo niczym Jezus tworzył cuda. Szare w białe i tak dalej…

"WYDZIELAŁ MI PAPIER, KAZAŁ MYĆ RĘKĄ SEDES".
W domu jego rodzicielki królowały pocięte serwetki z obiadu, które trzeba było zużyć koniecznie. Z naciskiem “nie używaj papieru, są serwetki”. Może stąd się to wzięło…

Oprócz terroru z papierem w tle pojawiał się wieczny konflikt czystości kibla. Chociaż to ja z mamą sprzątałyśmy to plugawe miejsce (mój ojciec nigdy nie skalał się sprzątaniem w domu, wszak kobiety w tym celu spowiły inne człowieki z gatunku cycastych). 

Któregoś dnia wpadł do łazienki i rozdarł się niczym wojownik ostrzegający przed największym wrogiem, że kibel brudny i wezwał mnie do walki. Skończyło się obniżeniem mnie do poziomu gleby i potraktowaniem mojej ręki zgodnie z instrukcją dołączoną do szczotki klozetowej. Brudne? Chociaż dla mnie to jednak było czyste, ale cóż szkodzi pokazać swoją wyższość nawet tutaj. Na kolanach, z ręką w kiblu pozwalałam ojczulkowi szorować klozet własną ręką. Mam nadzieję, że spełniłam jego największe marzenie.

Szacunek matko. Szacunek to taki twór, który działa zaraźliwie – jeśli go nie masz, twoje dziecko też mieć go nie będzie. Zabieranie dziecku papieru i liczenie na to, że poradzi sobie niczym Indiana Jones w dżungli jest chamskie, głupie i nienormalne. Dziecko nie nauczy się tym sposobem ekonomicznego zużywania papieru, a może się okazać że będziesz mieć więcej sprzątania niż do tej pory. Daj dziecku zrobić kupę bezstresowo, z zapasem papieru. Chyba, że marzysz o dziecku przypominającego Fincha z American Pie.

ŁYSA

Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

More Posts - Website - Twitter - Facebook - Pinterest

(Visited 1 183 times, 1 visits today)

O MNIE


Łysa - dlaczego tak? Bo szkolnie, bez maski, lansu, sztucznych tworów. To moja ksywa ze szkoły, kiedy jeszcze świat nie był popsuty dorosłymi.

Łysa ma siłę, jest kreatywna, wierzy w ludzi, szydełkuje i beztrosko buja się na trzepaku. Nosi w chuście dzieci swoje i napotkane, pożera parówki i nie boi się wyzwań.

error: Treść zabezpieczona!